Witam wszystkich serdecznie. Co prawda miałam mieć kilka dni przerwy po zakończeniu haftowania Róży, jednak żal mi się zrobiło czasu urlopu... Tak więc na szybko zdecydowałam się na kolejny hafcik. Tym razem wybor padł na wzór na który "chorowałam" od dawna, czyli na "Miechunki" ... Wzorek znany w świecie blogowym. I tutaj napotkałam na chwilę wahania ponieważ haft ten zwykle haftuje się na materiale lnianym a u mnie jest zupełny brak doświadczenia z tym materiałem. Jednak lubię wyzwania tym bardziej, że od zawsze hafty na lnie zachwycały mnie... Tak więc z ciekawością zaczęłam przygodę z "Miechunkami" i lnem Belfast... I muszę przyznać, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne, ponieważ haftuje mi się na Belfaście rewelacyjnie... Tak więc zapraszam na fotorelację z dwóch pierwszych dni moich zmagań z nowym projektem...
Piękne są te miechunki. Widziałam już kilka wyszytych i za każdym razem zachwycają.
OdpowiedzUsuńSama mam na nie ochotę i równiez na lnie. Tylko kiedy.......
Wyszywaj i pokazuj :)
Cudownie się zapowiada. U mnie też miechunki w kolejce, ale długa ta kolejka ... Który to nr belfastu? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńRenia to jest Belfast nie 32 CT kolor naturalny
UsuńOczywiście chodzi mi o kolorek, pozdrawiam!
UsuńPowodzenia. Fajnie, że wyszywasz równocześnie backstitche.
OdpowiedzUsuńBędzie pięknie od samego początku ;-)
Super prezentuje się haft :) Nie taki len straszny jak go malują ;)
OdpowiedzUsuńJa po przejściu na len nie lubię wracać do aidy...człowiek szybko przyzwyczaja się do jego naturalności i liczenia nitek co 2 ;)
Cudowne są te miechunki :) Ja swoje wyszywam jednak na aidzie, bo gdyby zaczynałam wyszywać to len mnie przerażał :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa wszystkim. Wracając do tematu haftu na lnie... Oczywiście samo haftowaniee idzie mi gładko... Niemniej jednak trochę mnie drażni wielkość xxx. Przy haftowaniu co dwie nitki... Ostatnio haftowalam na znacznie drobniejszych materiałach wiecie xxx na lnie wielkością odpowiadają aidzie 16 CT. I jak na mój gust są bardzo duuuze...ale mam nadzieję że przyzwyczaje się, tym bardziej, że sam len jest dla mnie bardzo atrakcyjny wizualnie...
OdpowiedzUsuńNo i super :) Wreszcie będę miała dodatkową motywację aby pchać do przodu moje miechunki :D Ja kocham len i haftuje mi się na nim rewelacyjnie (o wiele lepiej niż np. na Luganie). A jak Ci przeszkadza wielkość krzyżyków na Belfaście to mogłaś spróbować Newcastle 40 ct. Ale pewnie zrobisz to następnym razem :)
OdpowiedzUsuńJa również bardzo lubię haftować na lnie. Ten hafcik również jest na mojej liście może wskoczy na tamborek w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńMiechunkowy zawrót głowy.Są niesamowite,ile razy je oglądam zawsze budzą takie same emocje.Widziałam je wyszyte na białym lnie,ale Twój wybór koloru trafiony w 10.Ile razy oglądam obiecuje sobie pełną mobilizację,ale.........Przede wszystkim to muszę zacząć od zdobycia wzoru.Myślę,że z tym nie będzie problemu ????
OdpowiedzUsuń